Grenlandia bogata nie tylko w zasoby naturalne
Wierzę, że na banknotach, które wypuści kiedyś suwerenna już wyspa, będą twarze Adolfa Erika Nordenskiölda i Fridtjofa Nansena, a nie oblicza Eryka Rudego czy Donalda Trumpa.
Grenlandia to przede wszystkim nieogarnione pole lodowe. Gdyby lód stopniał, oznaczałoby to katastrofę dla wielu miejsc na globie. A jednak ten lód był i jest od dawna gorący. Rozpalony namiętnościami wielkich i małych tego świata, którzy przekraczają granice, by zapisać się w historii wielkiej wyspy. Ostatnio dowód swojej namiętności do Grenlandii dał amerykański prezydent Donald J. Trump. Zapowiedział, że w celu przejęcia wyspy jest nawet gotów użyć siły. Światowa opinia publiczna nie jest szczęśliwa; pewnie byłoby bezpieczniej, gdyby Trump poszedł śladami Nansena. Ten był prawdziwym bohaterem.
Fridtjof Nansen i jego szalona wyprawa
Wyprawę Fridtjofa Nansena na Grenlandię wszyscy ówcześni badacze północy z góry uznali za szaleństwo. Nansen chciał bowiem dokonać niemożliwego. Przejść przez środek wyspy. I to na nartach. Pokonać lodowiec, na którym połamali sobie zęby poprzednicy. Wielki Adolf Erik Nordenskiöld, sławny eksplorator północy i pierwszy, który przebił się przez Przejście Północno-Wschodnie, też nie był entuzjastą wyprawy, ale życzył młodemu, 27-letniemu wówczas, Norwegowi powodzenia. Jednocześnie tłumaczył, że ponad 600-kilometrowa wędrówka ze wschodu na zachód może ekspedycję Nansena zabić; tym bardziej że nikt nie wie, co na odkrywców...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)



